piątek, 13 maja 2016

Austria - Hallstatt

"Wsciasc do pociągu byyyle jakiego, nie dbać o bagaż, nie dbaaaac o bilet"....chciałoby sie zaśpiewać ale za darmo umarlo wiec jak o bilet tak i o bagaż trzeba dbac 😞 
Pociągiem jechaliśmy dłuższą chwile, po stronie Austriackiej juz rozpościerał sie piekny widok Alp w oddali, jak ktos widzi taki widok pierwszy raz w zyciu (nie mowie o googlach itp) to nie dowierza ze takie cuda sama natura stworzyla, oraz ze naprawde widzimy to wszystko na wlasnie oczy. Myslelismy ze juz lepiej być nie może.....bo to co zobaczylismy na ostatniej stacji Hallstatt zaparło nam dech i to na dluuugo.
Aby dostać sie na druga stronę jeziora czyli do miasta należało wsiąść do lodzi czy tez na na stateczek który kursował co chwile przewożąc ludzi 😉 Jednym słowem raj na ziemi. Postanowilam ze chce tu spędzać wakacje co roku i basta. Zakochałam sie w tym miejscu a Bastek stwierdził ze ma konkurenta....cale góry !!!! Obojgu nam sie w tym mieście podoba po stokroc, te gory, jezioro i widoki. Ten spokój gdzie nikt sie nie spieszy-nie licząc wycieczek Japończyków itp.
Cudowne miasteczko i piękny nieporównywalny widok ze zdjęciami na necie 😁


https://m.youtube.com/watch?v=TuKfuiRe-LA



https://m.youtube.com/watch?v=5CN7LjhN4Yw


https://m.youtube.com/watch?v=TRyd03NnhLE


Dotarliśmy do fajnego pola campingowego o nazwie Klausner-Holl, extra góry wokolo, czysto milo i przyjemnie 😊 Bastek ze względu na swoja ogromna chęć pomocy innym dal się poznać z tej strony szefowi campingu i zarobil 20€ 😉
  Pogoda dopisała: ladne słońce i przejrzyste niebo sprawilo ze chetnie wyskoczyliśmy kolejka na szczyt ( byla możliwość zwiedzenia najstarszej kopalni soli ale to nie nasza bajka ).
Z platformy widok był oszałamiający na cale miasto, jezioro i góry. Tyz obok byla restauracja z której nie można bylo nie skorzystać bo słońce prażyło dość ostro.


https://m.youtube.com/watch?v=QCtrSYbcTTI




https://m.youtube.com/watch?v=EbDIIMKgm7o


Wracając na dol wykorzystalismy okazje z wynajęcia lodki by popływać po jeziorze 😉


https://m.youtube.com/watch?v=cBK7U2GuGRQ


Później juz zaczęlo nieprzyjemnie padac wiec nici z wjazdu na tzw.platforme 5-ciu palcow a szkoda....


https://m.youtube.com/watch?v=aThsPXj3wHk


Szybki obiad i zakupy na wieczór, dzień byl męczący i pelen wrażeń takze resztę dnia odpoczywaliśmy wkolo campingu 😉









Rano postanowiliśmy przenieść sie do Hiszpanii...samolotem. Wiec kierujemy sie w stronę Salzburga a stamtąd juz do Monachium na lotnisko. Główny szlak do Santiago prowadzi z samej Barcelony wiec Espanio oczekuj nas 😊 Szkoda opuszczać bylo Hallstatt bo taak ogromnie nam się tam podobalo aale jeszcze ti wrócimy....





poniedziałek, 9 maja 2016

Zmiana frontu.....


Po długich namysłach, przemyśleniach i rozmowach oraz pertraktacjach doszliśmy do wniosku iż aby nasza podróż, wyprawa ewentualnie wakacje były dla nas przyjemnością, to niestety musimy sobie je ułatwić. Ze względu na problemy z kolanem- ba nawet dwoma kolanami; Bastka oraz moje ze stopami ( mimo butów dobrej firmy, nabawiłam się nie byle jakich boleści). Podróż ukrócona pociągami to jedyne słuszne wyjście. Nie ma sensu dążyć do celu kosztem własnego zdrowia, mamy je jedne a cel zdobyty uszczęśliwia wtedy gdy możemy cieszyć sie nim w pełni sil.

Takze zwiedziliśmy Czechy ciut w wersji kolejowej, zatrzymując sie w dwóch super miejscach: Hluboka nad Vltavaou oraz w Cesky Krumlov. Ten ostatni godny zapamiętania poprzez urokliwe uliczki, Male kafejki, sklepiki, położenie miasta. Cos pięknego. Zdjęcia nie oddają tego wrażenia co na zywo. Staralismy sie ile można iść ale niestety droga na dworzec ciagla nas do siebie jak magnes.....wiec nabylismy bilet w kierunku Austri-Hallstatt i podarzylismy ku zachodzącemu sloncu 😏







niedziela, 8 maja 2016

Pierwsza pieczec - Praga

Wreszcie dotarlismy do Pragi. Oczywiście z pomocą samochodowo-autobusową bo idąc z tymi pęcherzami o własnych nogach chyba w tej chwili musielibyśmy miec je amputowane po same kolana.


Jednym slowem nie da sie opisac tego miasta. Mieszanka tu jest wszystkiego, meneli śpiących na środku drogi-jeden wygladal jakby juz niezyl, bogaczy, ludzi różnych narodowosci-jak wspomniałam ciężko znaleźć kogoś kto zna czeski, kilka pań lekkich obyczajów oraz mnóstwo tych "brudnoskorych" : taki odpowiednik Amsterdamu. Z tym ze tu chodza po mieście żołnierze z bronią w asyście strażnika miejskiego. Czy czujemy sie przez to bezpieczniej? Mmmmm NIE. Uświadamia taki widok tylko fakt, w jakich czasach zyjemy i to ze Czechy dmuchaja na zimne. Brrrr.... Ogólnie strasznie tu tłoczno, nie lubimy takiego gwaru i zycia w pospiechu.
Po ciężkim i wyczerpującym dniu znaleźliśmy miejsce na sen. Ozesz w mordę !!!! W zyciu nie widziałam czegos takiego ale to pewnie przez to ze malo podrozowalam i malo widziałam. Hostel jak ktos sie orientuje to nie to samo co hotel. Gdy ktos slyszal o domu studenta to nie jest mu to straszne - ja ogromnie otwarta na to co nas spotka i tak sie mega zdziwilam. Mieszkanie, kilka pomieszczen, kuchnia,lazienka, toaleta, salon, recepcja i.....pokoj z 5 lozkami piętrowymi przez który wchodzi sie do następnego i tam również kilka lozek. Yyyyy....WTF?
Byliśmy tak zmęczeni ze nie mieliśmy sily na szukanie czegos innego, po za tym bylo juz późno.


Rano odnalezlismy punkt po pierwszą pieczęć do naszych paszportów !!!!! Bazylikę Św. Jakuba. Piękne miejsce, urokliwe malowidła bla bla bla. Jak to w bazylikach i kościołach bywa. Weszliśmy również na Most Karola oraz zwiedziliśmy okolice w sumie szalu nie było.


Powoli dochodzimy do wniosku ze o własnych nogach to daleko nie zajdziemy....mimo wszystko idziemy dalej....na dworzec, szukac polaczenia dalej w kierunku Austrii....


https://m.facebook.com/miss#!/profile.php?id=100000950439407







piątek, 6 maja 2016

Odpoczynek

. Odpoczynek, odpoczynek, odpoczynek...poki sie stopy nie zregeneruja. Znajdujemy na spoczynek albo fajne lasy albo pola namiotowe. Gdziekolwiek by nie bylo zawsze cisza i spokój. Zapomniałam dodać ze wjeżdżając do Czech spotkać można co rusz ludzi narodowości C...atej, standardowy widok: Kobita z dzieckiem w wózku oraz jakies chuchro tuz obok. Masakra jakas, rzadko tu w ogóle można spotkać kogoś kto mówi typowo po czesku, we wioskach to owszem ale w wiekszym miescie raczej ciężko. Także uczcie sie języków !!! Albo chociaż tego uniwersalnego angielskiego. Czechy fajny kraj, urokliwy, malowniczy ale za dużo tu pagórków i wzniesien itp uffff nie raz za ciężko.

Poranne śniadanie

https://m.youtube.com/watch?v=fI9eFXeKEfM


Czeski rohlik

https://m.youtube.com/watch?v=NLFae0qCpJo










wtorek, 3 maja 2016

kolejne dni

. Nie mam pojecia czemu te zdjęcia sie ulatniają z bloga...wszystko dzialalo ok aż tu nagle dupa. Trudno wrzucać bede filmiki, będzie lepiej sie ogladalo. My dalej i wciąż chodzimy, z lasu po drogach, z dróg miedzy pola. Widoki cudne ale zaczely sie problemy z pecherzami, boleściami i innymi niedogodnościami. Z czego zdawaliśmy sobie sprawę i mamy odpowiednie narzędzia na te problemy-pudry lecznicze, plastry, magiczny elixir mamy, woski itp. Ale to wszystko niestety nie działa na dłuższą metę wiec zmuszeni jestesmy do częstszych postoi. Gdyby nie te boskie stopy.... https://m.youtube.com/watch?v=7VjMbQ2yUmg

niedziela, 1 maja 2016

. I wyruszyliśmy !!!!! Dzieki uprzejmości kochanej siostry Bastka-Ani oraz jej mężowi Alkowi zostaliśmy podrzuceni do Opavy w Czechach. Pożegnawszy się na obrzeżach miasta wyruszyliśmy w daleka podróż, pelna przygód, nowopoznanych ludzi, cudnych krajobrazów etc.....nie minęło 10minut a chciałam wracać do domu. Ja pierdziu, boli mnie prawe śródstopie, za chwile napitala udo i ciężar plecaka wydaje sie za ciężki, moje myśli: Jako jo jest ciulnieto !!! Jedna mega gorka i straszne sie upocilam nie powiem, Bastek ogromnie mnie wspierał, robil postoje aby odetchnąć, poza tym jest silniejszy i sprawniejszy odemnie ale jak znów mnie poprowadził pod gora to moja nerwowośc wzrosła do maximum. Przeca jo tego nie uwala, idymy dalij...trzeba być twardym, trzeba sie przyzwyczaić, dać chwile na przystosowanie organizmowi do tego trybu. Minela jedna godzina, druga i kolejna....idziemy. Nic juz nie bolalo, tylko chlodny wiatr przeszkadzal. Zapomniałam o stopie i udzie...nie bylo zle. Bastka kolano równie bez oddzewu-wydaje sie idealnie. I tak przebrnęliśmy 7-8km. Na pierwszy dzień więcej nie ma szans. W okolicach leśnych Bastek rozstawil nasz dom i przenocujemy tam do rana. Nieco odpoczniemy, naladujemy własne akumulatory a z rana kolejne km. Mam nadzieje ze bedzie lzej 😉

sobota, 30 kwietnia 2016

Ostatni wieczór przed podroza 😊

v. W końcu sie cali spakowaliśmy, plecaki waza odpowiednio do naszych cielsk 😉 wiec nie powinno być problemów w kwestii przeciążeń. Paszporty, ubezpieczenie, credencialy, śpiwory, zabezpieczenie w kazdej postaci ufffff..... . . plecak mój przed i po
https://drive.google.com/open?id=0B1dto-LdOM1gLU0zLXBMemxqS1U
https://drive.google.com/open?id=0B1dto-LdOM1gem1FZlhGZWhjLXM . i plecak Bastka przed i
https://drive.google.com/open?id=0B1dto-LdOM1galJPUFEyd1RLdFU
https://drive.google.com/open?id=0B1dto-LdOM1gaDU0aklGNXlHbFk Rano o 10tej wyjazd do Opavy a stamtąd 286km kierunek Praga 😉 Miejmy nadzieje ze wszystko pojdzie zgodnie z planem.... Póki co trza sie porządnie wyspac ewentualnie tylko wyspac 😊

czwartek, 28 kwietnia 2016



Siemka :)



Jestesmy po mega zakupach, odwiedzinach rodziny oraz ostrym rozplanowaniu drogi.
Zakupione buty zostały przetestowane, okrojona wersja ubrań spakowana oraz kosmetyczka doszczętnie ogolocona.....bozeeee ostaly mi ino 2 koszulki i 2 pary spodni na 4 miechy. Jak jo to udupia to nie wiem 😐 kwestia sfery kosmetycznej tez nie jest za wesola, ograniczylam sie do dwóch past do zębów (Bastek do jednej pasty), kremu do twarzy, plynu do mycia twarzy plus waciki, sporej apteczki.....
Zero tuszu, nico pudru, zero cieni do powiek, ani grama kredki do oczu i fest bladych brwi.....jedynie wazniejsza sprawa to moje włosy!!!!!! Zmieniam kolor wlosow i będę zmuszona farbować włosy w rzekach i innych stawach !!!!
Jeśi mowa o naszym zdrowiu to jest ok, dodatkowo kolano Bastka zostalo zbadane przez ortopede ktory potwierdził ze problemów nie ma :) takze jupiiiii !!!!!!!
 Ogólnie ciągle zalatwiamy sprawy naokoło ważne i ważniejsze by wszystko bylo dopięte na ostatni guzik. W niedziele szwagier Bastka zawiezie nas do Opavy a stamtąd to juz.....mega beztroska.

Poniżej najbardziej rozmowny Sebcio w wersji szybkiego wywiadu. Jenyyyyyy ile można trzepotac szkitami ?????




piątek, 8 kwietnia 2016

Trochę o nas :)

Siemka Wszystkim :) 

Jak nasi znajomi juz wiedzą i znają to jestem Ania (ta ładniejsza czesc - piszać skromnie) i Sebastian (ta mocniejsza i silniejsza połowa). Znamy sie prawie od dekady, mielismy swój mega upadek i wystrzałowy powrot. Miejmy nadzieje ze juz do konca RAZEM, od punktu A do punktu B. 
Od dwoch lat planowaliśmy "wypad" do Hiszpanii cel Camino, na nogach, Ostatni rok spędziliśmy na wspólnej pracy; takiej czy innej; życia ze sobą z dala od znajomych i rodziny, w Holandii. Pracując, poznawając i radując się każdym następnym dniem bla bla bla.....

  W tym momencie jesteśmy ostatnie dnie w Holandi i lada chwila bedziemy wracac do domu, do Pl. Zaczniemy kompletować plecaki i wyjedziemy w kierunku Czech aby wyruszyć okolo 2700 km do Sanstiago de Compostela w Hiszpani - na nogach. Tzwn Droga Św. Jakuba. Proponuje poczytac na necie.

 Padają pytania: po co? nie lepiej autem ? rowerem ? autostopem ? albo chociaż z osiołkiem lub doczepką do plecaka ? Otóż odpowiedz brzmi: NIE. Ale wciaż sie zastanawiają ludzie, po co do jasnej cholery? przeciez nogi beda bolec, czlowiek sie zmeczy itp itd.....kaprys? poniekąd tak ale i wiele innych czynników się złożyło na to aby tak przejsc czesc Europy. Jednym z nim jest udowodnienie samemu sobie ze dam rade, przekroczenie granicy, pokonanie słabosci, wyrzeczenie sie w pewnym stopniu wielu luksusom dnia codziennego, sprzeciwienie sie systemowi, zbratanie sie na maxa z naturą oraz przedewszystkim umocnienie wiezi ze soba nawzajem. 


Bastek w trakcie akceptacji tego posta :) 



Ja osobiscie mam nadzieje ze 4 miesiace bez makijazu wyjda mi na dobre (taaaaa jasne), oraz ze nieco spadne z wagi gdyż Holenderskie żarełko strasznie wlazło mi w pewne części ciała i nie chce mnie opuscic :P zresztą nas oboje. Ale ogólnie droga na samo Camino jak wedle niektorych, np pewnej Eweliny :P to pielgrzymka ku pojednaniu sie z Bogiem itp itd.....a więc napisze to raz, aby rozwiać wątpliwosci, nie jestesmy zadnymi mega chrzescijanami ktorzy maja potrzebe pojscia na pielgrzymke...otrzymac błogoslawiensto J.Ch.itd. Oboje z Sebastianem jesteśmy agnostykami Więc kwestia wiary to dla nas cos godnego do pominiecia, cos bez czego mozna zyc i cos na wzor wrozek i Harrego Pottera. Także nie idziemy na Camino aby polaczyc sie w jednosci trójcy prawdziwje ojjjjj nie. Idziemy dla frajdy, dla natury, dla przyjemnosci i ochoty zwiedzic troche swiata. 

Milo nam bedzie jesli ktoś zechce skomentować, polubic badz podzielić się swoimi przezyciami pod naszymi postami, zdjeciami czy wideo. 

Bueno Camino Bejbs :*