niedziela, 1 maja 2016

. I wyruszyliśmy !!!!! Dzieki uprzejmości kochanej siostry Bastka-Ani oraz jej mężowi Alkowi zostaliśmy podrzuceni do Opavy w Czechach. Pożegnawszy się na obrzeżach miasta wyruszyliśmy w daleka podróż, pelna przygód, nowopoznanych ludzi, cudnych krajobrazów etc.....nie minęło 10minut a chciałam wracać do domu. Ja pierdziu, boli mnie prawe śródstopie, za chwile napitala udo i ciężar plecaka wydaje sie za ciężki, moje myśli: Jako jo jest ciulnieto !!! Jedna mega gorka i straszne sie upocilam nie powiem, Bastek ogromnie mnie wspierał, robil postoje aby odetchnąć, poza tym jest silniejszy i sprawniejszy odemnie ale jak znów mnie poprowadził pod gora to moja nerwowośc wzrosła do maximum. Przeca jo tego nie uwala, idymy dalij...trzeba być twardym, trzeba sie przyzwyczaić, dać chwile na przystosowanie organizmowi do tego trybu. Minela jedna godzina, druga i kolejna....idziemy. Nic juz nie bolalo, tylko chlodny wiatr przeszkadzal. Zapomniałam o stopie i udzie...nie bylo zle. Bastka kolano równie bez oddzewu-wydaje sie idealnie. I tak przebrnęliśmy 7-8km. Na pierwszy dzień więcej nie ma szans. W okolicach leśnych Bastek rozstawil nasz dom i przenocujemy tam do rana. Nieco odpoczniemy, naladujemy własne akumulatory a z rana kolejne km. Mam nadzieje ze bedzie lzej 😉

2 komentarze: